Wracając do
domu, po drodze zaszłam do Pepa. Otworzył mi drzwi i przywitał się ze mną.
- Słuchaj
braciszku, mam sprawę… Masz może jakieś wejściówki na ten jutrzejszy mecz?
Ten tylko
przytaknął głowa.
- Ile
potrzebujesz? – uśmiechnął się.
- Dwie –
odpowiedziałam. On poszedł do pokoju, a w zamian przyszła Cristina.
- I jak?-
spytała cicho, z uśmiechem od ucha do ucha.
- Bosko –
odpowiedziałam entuzjastycznie lecz też cicho. – On jest naprawdę przeuroczy.
Potem
usłyszałyśmy jak mój brat schodzi.
- Proszę –
wręczył mi wejściówki – Jutro o siedemnastej – dodał.
Przytaknęłam
i przytuliłam się do niego, mówiąc
- Jesteś
najwspanialszym bratem na całym tym świecie!
- Wiem –
odpowiedział dumnie.
- Dobra, to
jak tak tylko wpadłam… Będę się zbierać… Musze jeszcze jakoś w domu posprzątać
– uśmiechnęłam się i udałam się w stronę drzwi. – Pep, jeszcze raz dziękuje!
Krzyknął
tylko, że poleca się na przyszłość i wyszłam. Całe szczęście, że nie pytał dla
kogo ta druga wejściówka…
Od razu
wyjęłam telefon i napisałam smsa do Ibrahima, że mam coś co spełni marzenia
jego brata i ma być pod Camp Nou przed szesnastą piętnaście by już być na
stadionie i podziwiać co nie co.
Ten tylko
odpisał, że Samir bardzo dziękuje i że będzie czekał.
Sama się
uśmiechnęłam. Wciąż nie wiedziałam, jak mam traktować Ibrahima. Całowaliśmy się
lecz parą nie jesteśmy… Zachowujemy się tak, ale nie jesteśmy… Muszę z nim
porozmawiać… Jutro. Po meczu!
*
- Ta Debbie,
jest naprawdę miła… i jak mówiłeś piękna – powiedział Samir do brata.
- Na serio
mówiłeś, że pasujemy do siebie? – spytał Ibrahim.
Młodszy
Afellay przytaknął energicznie, na co Ibi podniósł kąciki ust.
- Każdy kto
by was tak zobaczył, pomyślałby że jesteście parą… Zrób coś z tym – poklepał
brata po ramieniu i włączył telewizję.
- Wezmę to
sobie do serca – zaśmiał się i usiadł
obok Samira. – Tylko nie wiem jak to dokładnie zrobić…
- To może
jutro po meczu? Z pewnością będzie na ciebie czekała…Mi wcześniej dasz klucze i
pójdę do mieszkania, a ty z nią na spokojnie porozmawiasz…
- Dobry
pomysł! – pochwalił brata Ibrahim.
- Czasem uda
mi się coś wymyślić – oboje wybuchli śmiechem.
*
Wstałam i
jak zwykle w domu zastała mnie cisza. Uroki mieszkania samej w dużym domu.
Ubrałam się,
umyłam, zjadłam śniadanie i napisałam do Ibiego, czy widzimy się przed meczem.
On odpisał,
że na dwie godziny przed meczem musi być już na stadionie więc to raczej nie
realne. Na co ja do niego zadzwoniłam. Musiałam usłyszeć jego głos.
- Ibrahim? Co ty na to, jakbym poszła z
Tobą? Nawet gdybym musiała czekać te dwie godziny na mecz! – od razu
powiedziałam
- Czemu nie – zaśmiał się – To wpaść po
ciebie?
- Tak
- Dobra, będę za piętnaście trzecia u ciebie
- Jasne, do zobaczenia! - i rozłączyłam się. Znów uśmiechałam się od ucha do ucha.
Nie minęła
chwila od telefonu a zapukał ktoś w drzwi. Nie chciało mi się do nich
podchodzić więc krzyknęłam ‘ Otwarte!’ bo wiedziałam kto idzie.
- I jak tam
Debbie? – do domu wszedł Pique.
- Bardzo
dobrze! – od razu uwiesiłam mu się na szyi. Musiałam jakoś wyładować swoją
niepochamowaną radość.
- To na
pewno jest związane z Ibrahimem… - skwitował, na co ja tylko przytaknęłam.
- Jesteście
parą? – spytał od razu.
Pokręciłam
głową.
- To czemu
się tak cieszysz jak głupi do sera? – wybuchnął śmiechem, na co ja kopnęłam go
lekko w piszczel
- Ej!
Uważaj! Ta oto noga – podniósł ją wysoko – będzie dzisiaj grała! Nie wolno jej
uszkodzić!
Lubiłam ten
ton, wtedy zachowywał się jak duże dziecko.
Wybuchnę łam
śmiechem.
- Musze
porozmawiać dzisiaj z Ibrahimem… Nie może tak być, że zachowujemy się jak para
a nią nie jesteśmy. Muszę to wyjaśnić! Nawet nie byliśmy na prawdziwej randce…
- No tak..
Nie wiesz na czym stoisz, a dla dziewczyny to wyjątkowo trudna sprawa – znów
się zaśmiał. Tym razem nic mu nie zrobiłam, bo było w tym ziarnko prawdy. Porozmawialiśmy jeszcze
chwilę, po czym Gerard zaczął się zbierać. Poszedł do swojego domu, a ja wręcz
odliczałam czas do spotkania z Ibrahimem.
Po pól
godzinie, usłyszałam pukanie do drzwi. Wyszłam z domu, zamykając go na
wszystkie zamki ( czyli dwa) i
przywitałam się z Ibrahimem pocałunkiem w usta.
- Musimy
porozmawiać – zaczęliśmy w tym samym czasie.
- ty
pierwszy – powiedziałam i spojrzałam na niego z rozbawieniem
- Nie, ty
pierwsza. Dziewczyny mają pierwszeństwo – uśmiechnął się i wplotłam swoją rękę w jego.
- No dobra.
Wczorajsze stwierdzenie twojego brata…
- Dało ci
dużo do myślenia, mnie też – przerwał mi.
- Właśnie…
Inie uważasz, że coś z tym trzeba zrobić? Nie wiem na czym stoję i wiesz…
- Owszem,
trzeba coś zrobić. I stoisz na ziemi –
odpowiedział, wybuchając śmiechem, za co dostał lekko z pięści w ramię. – A tak
nawiasem. Co byś powiedziała na to…- Przystanęliśmy i spojrzał mi prosto w
oczy. Poprawił torbę, która wisiała mu na ramieniu i kontynuował - Jakbym
zaprosiłbym cię dzisiaj na kolację? Tak oficjalnie…
Przytaknęłam
od razu. Chciałam coś zrobić w tym kierunku wreszcie…
- To
fantastycznie – ruszyliśmy, znowu trzymając się za rękę.
Szczerze?
Nie obchodziło mnie to, czy akurat będzie przejeżdżał Pep i czy to zobaczy.
Mam
nadzieję, że od dziś będziemy razem. Tak oficjalnie! Że będę mogła się z nim
pokazywać, jako jego dziewczyna … Że przedstawię go oficjalnie Pepowi ( nie z
imienia czy coś! Bo to przecież wie)
Chciałam być
wreszcie szczęśliwa, mieć kogoś z kim mogłabym dzielić i smutki i radości… A
Ibrahim to mój ideał, teraz mogę to spokojnie stwierdzić!
________
proszę, dwie dłuuuuugie strony ^^ Swoją drogą właśnie zakończyłam pracę nad tym opowiadaniem jak i nad Torresem. Mam już napisane epilogi :D To opowiadanie będzie liczyć sobie 19 odcinków + epilog :)
Pozdrawiam : *
No, ale ja nadal jestem ciekawa reakcji Pepa! A Pique... ach, jak ja go kocham w tym opowiadaniu :D hahaha, ta noga gra i nie można jej uszkodzić :d Tylko jedno mnie dziwi... czemu nie dodawałaś kropek pod koniec zdań, podczas gdy ona zadzwoniła? Zdania jak zdania i w sumie nie musiały być pisane kursywą ;) No nic, czekam na nexta i pozdrawiam! :D
OdpowiedzUsuńCzyli zamierzają być oficjalnie razem. Ciekawe, szczególnie jeśli chodzi o reakcje Pepa.
OdpowiedzUsuńświetny rozdział :> są słodką parą:> to ja czekam na tą kolacje i reakcje Pepa, któr na pewno będzie godna podziwu :D Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńNo faktycznie powinni coś z tym zrobić, bo panuje niezdrowa atmosfera - jakby zaczęli się pokazywać publicznie to zdecydowanie byłoby na ich korzyść ;-) Geri trafił w samo sedno sprawy mówiąc że dziewczyna źle sie czuje jak nie wie na czym stoi, czy jakoś tak :P
OdpowiedzUsuńpozdrawiam ;-)
No i w końcu pójdą na oficjalną randkę ;) Teraz tylko muszą powiedzieć o wszystkim Pepowi ;p
OdpowiedzUsuńCzekam na 9 ;)
Randka, randka, randka, randka!!!!!!! :D
OdpowiedzUsuńW końcu <3
Dobrze, że chcą od razu pokazywać się publicznie, bo prędzej czy później i tak musieliby ujawnić swój związek lub Geri wypaplałby połowie drużyny XD
Pozdrawiam ;**
Jak zwykle zwlekałam z komentarzem...
OdpowiedzUsuńW każdym bądź razie bardzo mi się podobał ten rozdział.
Czekam na oficjalną randkę i jestem ciekawa kto dowie sie o nich pierwszy ^^